Przejdź do treści

MARATON – dlaczego, to musi się udać…

Decyzja o biegu w OWM była bardzo spontaniczna. Przynajmniej w pierwszej jej fazie. Bo potem już świadomie starałam się do tego biegu dobrze przygotować. Mimo wszystko w mojej głowie tli się milion powodów, dla których ten start może się nie udać. Głównie z racji tego, że się rozłożyłam… Czuję się jakby mnie grypa miała złapać. Nie mam pojęcia jak mój organizm sobie poradzi z dodatkowym (dość ekstremalnym) obciążeniem…

Ale… spróbuj...

Dlatego wolę napisać, dlaczego jednak ta cała akcja musi się udać:

– bo w to wierzę 🙂 
– bo nie robię tego tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Osób bardzo dla mnie ważnych, a co za tym idzie, moja motywacja zewnętrzna jest olbrzymia
– będzie biegł ze mną Szwagier
– przebiegłam już dwa maratony, więc kompletnym laikiem w tym temacie nie jestem
– podczas ostatniego najdłuższego wybiegania dowiedziałam się, że jestem w stanie przebiec co najmniej kilkanaście kilometrów z bólem nogi
– myślę, że całkiem dobrze znam swój organizm
– ważę stosunkowo mało (nie będę musiała dźwigać zbędnych kilogramów 😛 )
– będę miała niesamowite wsparcie (i nie myślę tylko o kibicach na trasie… 😉 )
– nie mam jakiejś poważnej kontuzji (lekkiego przeciążenia w lewej nodze nie wliczam… 😛 )
– prawie nie jestem chora…
– przez ostatni miesiąc zrobiłam ile mogłam, resztę pozostawiam Bogu…

2 komentarze

  1. Justyna Justyna

    Kasiu, mam nadzieję, że udało Ci się ukończyć bieg. Trzymałam kciuki i myślami byłam z Tobą 🙂

    • Kasia Pawlak Kasia Pawlak

      Justyna – dzięki wielkie!
      Tak, misja zakończona sukcesem 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *