Przejdź do treści

Euro

10.07.2016 r.

Godzina 21:00

Czyli pewnie większa część ludzkości ogląda teraz finał Euro. I może dlatego przezornie właśnie teraz zaczynam pisać ten post.

Bo jakoś kompletnie nie czuję tego klimatu. Pomijając fakt, że emocje dla Polaków skończyły się 30.06 na ćwierćfinale (a i tak trwały długo), to dla mnie w sumie nawet się nie zaczęły.

Pierwszy mecz z Irlandią spędziłam na dworcu PKP w Poznaniu, a potem w pociągu w drodze powrotnej z Trójmiasta do domu. Miły akcent jaki pamiętam, to to, że relacje z meczu zdawała mi Uczennica na WhatsApp’ie albo Messengerze (Dominika – dziękuję! 🙂 ).

Podczas meczu z Niemcami byłam na wycieczce szkolnej w Pobierowie. I z meczu pamiętam niewiele. Bardziej utkwiło mi to, że biegałam od jednej ekipy (strefa VIP-ów w pokoju u góry 😀 ) do drugiej (jadalnia w pensjonacie) i bardziej skupiałam się na obserwowaniu reakcji Dzieciaków, niż ekranie telewizora. Kojarzę jeszcze, że zaplatałam jednego wspólnego warkocza dwóm Uczennicom (Nikola i Jula – dziękuję za udostępnienie włosów 😀 ),a potem jadłyśmy kisiel 😀 A z meczu to pamiętam  głownie wynik – 0:0 😛

W trakcie meczu z Ukrainą… prasowałam 😀 Ale nie był on jakoś szczególnie porywający, więc to patrzenie jednym okiem sobie wybaczam 😉

Na 1/16 turnieju byłam zaproszona do „strefy kibica” na działkach i też w sumie więcej pamiętam z reakcji ludzi mnie otaczających niż meczu. Tak patrzyłam na te dorosłe osoby z lekkim rozbawieniem. Zwłaszcza, gdy skreślali już naszych po dogrywce, a jeszcze przed karnymi „Wiedziałem, że już nie dadzą rady. Jacie, a mieli taką szanse.” Co by było śmieszniej, jak już po tych karnych wygraliśmy, to radość była wielka J Swoją drogą, ja przeszłam obok tego jakoś tak z boku, ale miło było patrzeć na te pozytywne emocje u dorosłych ludzi cieszących się jak dzieci… 🙂

Ćwierćfinał miałam przyjemność spędzić w gronie koleżanek i kolegów z pracy (paradoksalnie był to mój ostatni dzień pracy…). I co zapamiętam? Przede wszystkim, to, że podczas hymnu wszyscy wstaliśmy – przemiły akcent, zwłaszcza, że był z nami mały brzdąc, który może nic z tego nie będzie pamiętał, ale wzorzec miał cudowny J Dalej, będę pamiętać, to, że nie zdążyliśmy dobrze usiąść, a już wyskoczyliśmy w górę z radości 😀 I jeszcze jedna rzecz. Tego też nie zapomnę nigdy. Jest 74 minuta i nagle pojawia się pytanie/stwierdzenie „Ejjj a oni to gdzieś na stadionie chyba grają co nie…?” 😀 Uwielbiam takich ludzi. Serio, bez żadnej ironii. Mówiąc językiem mojej koleżanki „You make my day” 😀
I w sumie zapamiętam coś jeszcze… Ale tego raczej zdradzić nie mogę (niech będzie, że nauczyciele to poważni ludzie – choć chyba nikt w to już nie wierzy 😀 ). Powiem tylko tyle – żałuję, że tak  mało karnych strzeliliśmy, bo mogłoby być przezabawnie… 😀

I tym sposobem moje i tak niewielkie emocje związane z Euro się zakończyły.

Swoją drogą, dziś też zakończyło się Euro w Amsterdamie – Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce. I choć mówi się, że LA, to królowa sportów, to paradoksalnie mało kto wie, że Polacy wygrali klasyfikację medalową. Tak – jesteśmy ogromną siłą w tym sporcie!

Polska w ogóle jest siłą 😉

Kocham ten kraj!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *