Dostałam kiedyś od Siostry mleczko do demakijażu z Vichy. Z racji tego, że rzadko kiedy go potrzebowałam, to stało sobie bezpiecznie (przynajmniej tak myślałam) w łazience. Aż pewnego razu, gdy byłam w łazience, pojawiła się tam też Mama. Chwyciła za kosmetyk by nalać go na wacik, po czym stwierdziła „Ooo, skończyło mi się już.” Z lekką konsternacją mówię – „Mamo, to było moje…”. Na co słyszę odpowiedź – „Tak? To Tobie też się skończyło.”
Aha… 😀
♥