Przejdź do treści

O ŚWIĘTACH, KTÓRYCH KOMPLETNIE NIE CZUJĘ…

Przedziwny to czas. Może nawet cały rok. Z jednej strony wiele radości i satysfakcji z pracy z Dzieciakami, z drugiej marazm i jakiś zastój.

Zawsze jakoś szczególnie lubiłam ten okres jesienny, a potem przedświąteczny. W tym roku kompletnie tego nie czuję.
Tak naprawdę pierwszy raz zdałam sobie sprawę, że to zaraz święta jakoś na początku grudnia, gdy wracałam z pracy i usłyszałam jakąś świąteczną piosenkę w radiu. Kilka dni później – znów podczas powrotu z pracy – wyjechał mi ciągnik z dwoma przyczepami choinek. I to by było tyle z tej magii świąt w tym roku.
Chyba jeszcze nigdy tak nie miałam. Nawet sklepowo-świąteczne szaleństwa wydaje mi się, że w tym roku były jakoś opóźnione. Choć pewnie wszystko było jak zwykle, tylko ja jakaś taka niezwyczajna, nieświąteczna…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *