Lubię w sobie jedną rzecz. Bardzo. Tzn. nie tylko jedną 😛 , ale tę jedną szczególnie.
Chodzi mi o moje przekonanie, że nic nie dzieje się bez przyczyny i że Bóg z każdej sytuacji wyciąga dobro. To daje mi jakieś takie poczucie spokoju. Nawet jak coś się nie układa po mojej myśli, to wiem, że jest to po myśli Tego na górze.
Takie szukanie we wszystkim „Bożego palca”.
Np. taka sytuacja z końcówki marca jakoś…
Pojechałam do Szczecina na wizytę kontrolną z oczami (w rok po zabiegu laserowej korekcji wady wzroku). Miałam tak wszystko dograne, że jeśli wszystko poszłoby planowo, to na wariata (ale jednak) powinnam zdążyć na pociąg jakoś koło 18.
Niestety, ale nie zostałam przyjęta planowo. Co w sumie żadną nowością nie jest – bo niemal zawsze jak tam jestem to mają gruby poślizg. Ale tym razem, gdy po 30 minutach nikt mnie jeszcze nie wywołał, to moja cierpliwość (choć myślę, że jest nie najmniejsza) była na wykończeniu. Zapytałam więc (grzecznie), czy zamierzają mnie dziś przyjąć… Zamierzali, poczekałam jeszcze kilka chwil i w końcu się doczekałam. Swoją drogą uważam to za dość niepoważne – idę prywatnie, płace niezłą kasę, a czasowo to trwa niemal jak w publicznej przychodni… Choć dobra, już nie narzekam 😉
W każdym razie jasne było dla mnie, że nie zdążę na pociąg o 18, ani na kolejny. Więc przyszło mi wracać o 22, czyli w domu byłam po 23…
I gdy już prawie miałam się zdenerwować z tego powodu, to jednak okazało się, że moja Siostra właśnie kończy pracę, więc podjechałam do Niej i razem wspólnie spędziłyśmy dobry czas 🙂
A gdy już siedziałam w pociągu w drodze powrotnej, to napisałam sobie wszystkie korzyści jakie zaczęłam dostrzegać w tym późniejszym powrocie.
I wyszło coś takiego:
– wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że mam w sobie tę „cudowną właściwość” szukania we wszystkim dobra i działania Boga
– spotkanie z Najukochańszą Siostrzyczką
– wspólny spacer „wieczorowym Szczecinem” z Siostrzyczką
– wspólne dzielenie się żalami, smutkami i radościami
– jechałam osobowym więc mogłam skorzystać ze zniżki nauczycielskiej (bilet tańszy, niż ten na pociąg o 18)
– tekst mojej Siostry, gdy zobaczyła, że w „Żabce”, do której weszłyśmy nie sprzedają hot-dogów „Boże, ale pani tu nie ma hot-dogów…?”
– Crunchipsy i duża czekolada – wtedy dowiedziałam się, że gryząc czekoladę można oślinić sobie spodnie…
– pytanie o Bramę Portową, stojąc jakieś 100 metrów od niej…
– pytanie skąd odjeżdża tramwaj nr 7, stojąc jakieś 5 m od przystanku
Czasem moja inteligencja mnie powala… 😀
https://www.youtube.com/watch?v=AT4aI2eJQ88