Wraz z połową października rozpoczęłam kolejną podyplomówkę – pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna na US. I o ile po pierwszych dwóch zjazdach byłam zadowolona, to ostatnio… miałam myśl, czy aby tego nie przerwać.
Powód – od trzeciego zjazdu wszyscy studenci zostali połączeni w jedną grupę. I o ile na wykładach to kompletnie nie przeszkadza, to niemal 50 osób na ćwiczeniach jest już grubą przesadą. Efektywność tych zajęć drastycznie spadła. Podobnie jak moja motywacja…
Nie jestem tam dla kolejnego papierka. Naprawdę chciałabym wyciągnąć z tego jak najwięcej wartości. Dlatego odpowiedź opiekuna – Jeśli się panią nie podoba, to zawsze można zmienić uczelnię. – mnie nie satysfakcjonuje. Tym bardziej, że „grupy zostały połączone ze względów finansowych, bo odeszły… 3 osoby.” 3 osoby – lol 😀 Jakby 10 odeszło, to może bym to zrozumiała, ale 3?
Liczyłam na trochę więcej szacunku do człowieka, a nie jego pieniędzy…
Wiem, że moje „biadolenie” nic nie zmieni. Dlatego pozostaje mi „przepracować” obecny stan rzeczy i brać z tego co jest, jak najwięcej się da.
Jeszcze nie tak dawno sama przekonywałam Uczniów, że nie ćwicząc na wf-ie nie robią na złość nauczycielowi, tylko szkodzą sobie. Teraz muszę przekonać sama siebie 😀
Choć ta sytuacja po raz kolejny pokazuje mi, jak wielkie znaczenie może mieć podejście i nastawienie „nauczyciela/opiekuna”.
A przecież każdy z nas jest dla kogoś nauczycielem…