Przejdź do treści

Zielone pudełko

(Wpis poczyniony we wrześniu, opublikowany jednak dopiero dziś.)

Zielony to mój ulubiony kolor.
Dlaczego?

Bo mówi się, że zielony, to kolor nadziei.

Więc tytuł postu może powinien brzmieć „Pudełko nadziei”? Może faktycznie, to trafniej oddawałoby sens tej historii…

Od września zeszłego roku, znów jestem wychowawcą. Po raz drugi w mojej „belferskiej karierze” spotkał mnie zaszczyt pełnienia tej funkcji. I tu nie ma ironii. Ja naprawdę wtedy odżywam. Uwielbiam współpracować z młodzieżą. Choć tak, czasami jest to trudne… Ale co nie jest? Zresztą, twierdzę, że nic co wartościowe, nie przychodzi łatwo. Poza tym uważam też, że niezależnie od trudności, warto dawać serducho tym Dzieciakom.

Choć…

No właśnie.

Czasem (wcale nierzadko) przychodzą takie dni, kiedy bardzo mocno zastanawiam się nad sensem tego, co robię. Mam wrażenie, że niczego nie wnoszę. Przy założeniu, że szczególnie ważne jest dla mnie, by wnosić wartość do życia innych ludzi, kiedy nie widzę efektów swojej pracy – wtedy czuję, że „umieram”. Tylko zauważyłam pewną zależność. Zawsze, dosłownie zawsze po takich „ciemniejszych dniach” dzieje się coś, co zapala mi światełko w tunelu. I sprawia, że znów chce się iść dalej.
Ja wszystko co robię w swoim życiu, powierzam Bogu. Również wtedy, kiedy czuję, że „nie idzie”. A może szczególnie właśnie wtedy…? W każdym razie, mam nieodparte wrażenie, że to właśnie Ten na górze nie pozwala mi całkowicie zwątpić. Że to On w odpowiednim czasie kreuje te akcje, które na nowo rozpalają moje serducho.

Kilka dni temu na pytanie „Co słychać?”, odpowiedziałam „Ok, tylko czuję, że jestem zmęczona wychowawstwem…”. Wrzesień dla belfra to raczej paskudny czas. Milion rzeczy i papierów do ogarnięcia. Właśnie teraz leci u mnie piosenka „Wake me up, when September ends”. Nie bez powodu 😉

W moim odczuciu papierologia, to jedna z najgorszych rzeczy w tej pracy. Najtrudniejsze zaś jest dla mnie ocenianie i odpowiedzialność. Ocenianie, bo nie czuję się nikim lepszym od Uczniów, by Ich oceniać. Dlatego zawsze wolę kogoś przecenić, niż nie docenić. A odpowiedzialność, bo zawsze z tyłu głowy mam gdzieś cytat z Małego Księcia (paradoksalnie właśnie tę lekturę moi Uczniowie będą teraz przerabiać) – „Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.” A ja mam taki styl pracy, że mocno „oswajam”. Wkładam wiele wysiłku, by zbudować dobre relacje z Uczniami. Dla mnie to fundament – relacja oparta na szacunku, na którym dopiero zaczynam coś budować. Dlatego może też mam zawsze milion myśli w głowie, czy to co robię jest dobre i właściwe.

Ostatnio też się nad tym zastanawiałam. Z pomocą przyszła mi Uczennica…

Wręczyła mi takie o to pudełko…

Powiem szczerze, że z drżącym sercem je otwierałam. Podobnie jak własnoręcznie malowaną kopertę, w której był list. Dowiedziałam się z niego m.in., że wszystkie te rzeczy, które robiłam dla Uczniów mają znaczenie. Co najmniej dla tej jednej Uczennicy. W pudełku były niemal wszystkie rzeczy, jakie moi Uczniowie dostali ode mnie. To naprawdę miłe, kiedy ktoś docenia Twoją pracę i sam od siebie poświęca swój czas, by ci to pokazać.

Nie byłabym sobą, gdybym pozostała obojętna na taki przekaz. Do Holly wróciło pudełko, którego zawartość powiększyła się o kolejny liścik… 

A do mnie nadzieja, że to co robię, może jednak ma jakiś sens… 

 

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *